niedziela, 15 lipca 2018

Jest !!!

I co mam napisać... Że jestem przeogromnie szczęśliwy. Tak, jestem !!
Dumny i szczęśliwy, że pojawiła się w moim świecie kolejna kobieta. no, może kobietka, drobinka jeszcze, ale jest.
Z przyjemnością informuję, więc, że zostałem dziadkiem, czy też może mężem BABCI, jak to czasem się mawia, gdy rodzi się dziewczynka. 
Nie, ja jestem, przecudownie szczęśliwym DZIADKIEM.
Już się nie mogę doczekać, kiedy będę mógł ją wziąć na ręce i ukołysać słodko. Jeszcze kilka dni i będę przy niej.

Pozdrawiam :)

niedziela, 20 maja 2018

Obcość.


To fragment czegoś, co mnie od dawna zastanawia, kiedy obserwuję nasze, ludzi, otoczenie. I ciekawi mnie, czy z wami było podobnie ?

"...Zanim powrócimy, do bohaterów z naszego przykładu wcześniejszego, jak oni sobie z tym poradzili, podam inny. Gdzie wyzwania, czy też wyzwanie, ma sprawić, że dany osobnik, dzięki temu, będzie miał: Święty Spokój. O kim mowa ?
Posłuchajcie. To kolejny facet. Prawdę powiedziawszy, mam ich serdecznie dość. Ale, pojawi się też kobieta i Ona, też będzie przykładem naszej „obcości”. Mamy, zatem, faceta, który żyje sobie spokojnie, we własnej samotni. Stara się nie zawadzać nikomu, a kiedy zdarza się taka chwila, potrafi skutecznie odstraszyć, potencjalnych zakłócaczy jego spokoju. I, wszystko, niby jest normalną koleją losu, do czasu, kiedy pewien zarozumiały dureń, postanawia usunąć z tego świata, wszystkich tych, którzy jego zdaniem, nie są normalni. Kojarzy już wam się coś ? W historii ludzi, zdarzało się to już, a i zdarza wciąż !! Ale w tym przypadku, akurat ludzie, nie są naszymi bohaterami.
Kim jest więc, nasz bohater ? Jest zielony, wielki, gruboskórny. Lubi taplać się w bagnie, zjada rzeczy, które przeciętnemu śmiertelnikowi, nie przeszłyby przez gardło, no i uwielbia być sam, a najgorsze, że to, LUBI. Jego samotność, mu nie przeszkadza. Jako nasz „obcy”, nie jest w pełni adekwatnym przykładem. A może jest ? Już wiecie, o kogo chodzi, prawda ?
Tak, wiecie. Chodzi o Shreka. Postać nie tyle mityczną, co raczej bajkową. Bo, czy żyły kiedyś Ogry ? Raczej nie, ale pewnie znajda się tacy, którzy powiedzą, że tak, tylko zostali wytępieni, bo nie pasowali do powszechnego schematu.
Shrek, uwielbia swój święty spokój i trzeba przyznać, jego wygląd powoduje, że nikt raczej nie stara się mu wchodzić w drogę. Do czasu, kiedy niedobry Książę, postanawia usunąć z tej bajki, wszystkie dziwolągi. Nie będę wymieniał, bo każdy to wie. Ale Shrek, jako jeden z niewielu „obcych” tutaj, nie pcha się przed oczy wszystkim. Woli samotność.
Lecz, kiedy ta cała czereda dziwolągów, zjawia się na jego bagnie i zakłóca jego spokój, nie ma wyjścia. Musi coś z tym zrobić. Okazuje się, że za cenę własnego spokoju, jest zmuszony podjąć wyzwanie, którego tchórzliwy Książe, boi się podjąć. Shrek się zgadza. Nie wie, co go czeka, ale uważa, że jego spokój, jego widzenie świata, jest tego warte.
Nie robi tego, bo chce. Zostaje zmuszony. Staje przed zadaniem, z musu, dla swojego, świętego spokoju. Jedyne, czego on chce, to właśnie, ten święty spokój. Bo w gruncie rzeczy, nasz Ogr, to „miły, sympatyczny gość”, a tylko inni, widzą w nim coś niedobrego, obrzydliwego, niepasującego, do otoczenia. Czy nie tak jest, kiedy widzimy kogoś, kto nie pasuje nam ? Pisałem o tym. Wszelkiego rodzaju „obcość”, nieprzystająca do powszechnych wyobrażeń, w oczach większości, jest złem.
Nauczeni takiego widzenia, nie potrafimy spojrzeć na innych inaczej. „Obcy”, czyli inny, to zło. A skoro tak, nie zniżymy się przecież do zła. Wolimy ominąć, wyeliminować, niż zrozumieć. Nie wiemy, czemu ten ktoś taki jest. Nie rozumiemy go, nawet nie staramy się zrozumieć. Bo, po co ? Jest złem i już ! Tak mówią wszyscy, tak sądzimy i My ! Po co się zagłębiać  w temat!? „Obcość” nas boli, na zasadzie, kto nie z nami, ten przeciw nam. Czemu tak jest ? Bo tak nam wszyscy mówią. Otoczenie, władza, kościół. Napiętnują tych, którzy myślą inaczej, robią coś inaczej i żyją inaczej, a My, robimy to samo, uważając i wierząc, że tak właśnie jest i ma być.
Shrek, wie dobrze, że jest inny i nie przeszkadza mu to. Wie, że inny nie będzie. Nie rozumie tylko, czemu to przeszkadza innym, ale i tu, jest z tym pogodzony. Tak jest i już. Wielu „obcych” tak ma. Oni godzą się na to odseparowanie od innych, a nawet świadomie, sami się izolują od świata. Wolą być „na zewnątrz”, niż „wewnątrz”. Dlatego Shrek, też taki jest. Woli być sam, ze sobą, niż tłumaczyć wszystkim, że w rzeczywistości jest inny, niż go widzi otoczenie. Brak akceptacji, „obcemu” nie przeszkadza. Godzi się z tym, dla własnego, świętego spokoju i tylko w razie naruszenia tego spokoju, jest gotów zrobić wszystko, żeby nadal ten spokój mieć.
Wielu ludzi też tak robi. Dla świętego spokoju, zmuszają się, dostosowują do otoczenia, tylko dlatego, że nie chcą być postrzegani, jako dziwolągi. Wtapiają się w tło, zamykają w sobie, by mieć spokój, żeby nie drażnić innych. Takim przykładem w naszej bajce, jest Osioł. Wie, że jest inny, bo przecież normalne osły, nie gadają, a On, tak. Na dodatek, kiedy gada, gęba mu się nie zamyka, jak to mówią. Ale, kiedy rozumie, że jego inność, może być zagrożona, milczy jak grób. Udaje, że jest normalny. Czy my nie robimy podobnie, jako ludzie ? Czy, bardzo często, nie udajemy, tylko dlatego, żeby na nas, inni, nie patrzyli z politowaniem, albo wrogością ? Według starej zasady: „wlazłeś miedzy wrony…” ?
Tak. Dla, świętego spokoju, jesteśmy gotowi na wiele. Wyrzekniemy się raczej siebie, niż byśmy mieli być widziani, jako coś innego, obrzydliwego, pełnego odrazy. Przyjmujemy powszechny schemat, bo tak robi większość. Zakładamy maski, żeby inni, widzieli nas, jako podobnych do siebie. I tylko, w niektórych przypadkach, wyzbywamy się ich… na chwilę.
Większość ludzi, w obecnych czasach, żyje czymś, co według mnie, nie jest niczym innym, niż tylko powierzchownością. W głębi siebie, niejednokrotnie toczą walkę z sobą samym i swoimi słabościami. Często jest to walka, miedzy własnymi wyobrażeniami, a rzeczywistością, która ich otacza i przytłacza. I kiedy, wyobrażenia przegrywają wobec rzeczywistości, często uznają, że nic się z tym nie da zrobić i już. Taki... LOS. A nawet, jeżeli im się coś udaje i mogą się pokazać, to jakże często, zazdrosne otoczenie, robi wszystko, żeby taki ktoś, nie mógł się cieszyć. Kiedy jest to sukces finansowy, otoczenie powie, że na pewno ukradł, albo miał układy, albo mówi się, że miał „szczęście”. Prawie nigdy, nikt nie widzi ciężkiej pracy i prawie zawsze, mówi się tak, za plecami tego kogoś, równocześnie poklepując tego kogoś i przypochlebiając się mu, bo przecież, lubimy się „ogrzewać”, przy sukcesach innych. A, jeżeli jeszcze możemy coś skorzystać przy tym, to ta osoba, w naszych oczach „urasta”. Lecz kiedy ta osoba, ma świadomość tych wszystkich „przyjaciół” i potrafi im powiedzieć: stop, czy „nie”, jest pewne, że otoczenie zrobi wszystko, by to odczuła. Dziwi to kogoś ? Na pewno nie. To przecież, takie ludzkie ! A gdy się zdarzy, że po chwilowym szczęściu, takiemu człowiekowi noga się podwinie, jakże jesteśmy… „szczęśliwi”.
Ja wiem, upadki są bolesne i doświadczamy ich wielokrotnie w ciągu życia. Podnosimy się i próbujemy ponownie. Potem znów. Wielość tych doświadczeń, powoduje czasem (uważam, że zbyt często ), iż po którymś kolejnym, nie potrafimy już się podnieść. Poddajemy się losowi, co by to nie oznaczało. Dołączamy do grona tych, którzy nic nie robiąc, albo niewiele, potrafią tylko powtarzać: „A nie mówiłem/łam !”, „Po co ci to było?!”… itp.
Ale, przestańmy narzekać. Dla świętego spokoju np. Nie warto biec za wszystkim. Zbyt wiele srok, nie da się utrzymać w garści i czasem, może trzeba zacząć ponownie, od przysłowiowego wróbelka. Znaleźć sobie kolejne wyzwanie i dążyć do niego. Byle to wyzwanie, nie było czymś doraźnym. Bo rzeczy doraźne, mamy zawsze w zasięgu ręki i nie powinny być naszym głównym celem, a raczej środkiem, do osiągnięcia tego głównego.

Tak było i ze Shrekiem. Stanął przed wyzwaniem, które miało mu zapewnić jego ulubiony, święty spokój. Wyruszył na wyprawę, nie wiedząc, jakie będą jej skutki, poza oczywiście tym doraźnym, który miał mu zapewnić spokój. Co z tego wynika ? Czasem tylko jedno, osiągamy cel doraźny, a czasem on, powoduje jeszcze większe zamieszanie. Gdyby Shrek wiedział z góry, co przyniesie mu ta wyprawa, czy podjął by ją ? Z pewnością nie ! A może, jednak tak ? Nie. Myślę, że nie. Nie był w tym momencie na to przygotowany, więc nie mógł zakładać, że jego cel wymuszony, spowoduje, że stanie przed jeszcze większym wyzwaniem.
Tym wyzwaniem, była MIŁOŚĆ.
Tylko, pokażcie mi taką osobę, która jest na to przygotowana ? Trzeba by nie lada świadomości, by być na coś takiego przygotowanym. Ale wiem, że się zdarza. Że, gdy pojawia się takie wyzwanie, człowiek bez lęku i w pełni świadomie potrafi to przyjąć i o nie walczyć. Bo, przeważnie, jest to chwila zaślepienia, pełna uniesień i emocji. Wiary i niewiary. Możliwego i niemożliwego. A bardzo często, po prostu, chwilą buzujących hormonów, szumnie nazywaną zakochaniem, a nawet, miłością… od pierwszego wejrzenia. Chociaż i taka się zdarza, w co wierzę mocno.
Shrek, nie jest świadom tego, co go czeka. Ma wykonać zadanie, cel. Nie wie jednak, że jego cel doraźny, w stosunku do celu, który ma to mu zapewnić, będzie ogromnym wyzwaniem i w konsekwencji, zmieni całe jego życie, kończąc sielankę, którą dotychczas miał. Bo tym celem, który ma mu to zapewnić, jest kobieta, a konkretnie, zamknięta w wieży księżniczka. Oczywiście, nie taka zwykła, ale, jak to w bajkach bywa, zaczarowana.
I tutaj, pojawia się „obcy”, w nowym wydaniu. Bo, jak do tej pory, „obcy”, to głównie mężczyźni. Ale Fiona, jest kobietą i jest... „obcą”. Oczywiście, ona nie wie, że jej „obcość”, jest wynikiem złośliwości niedobrej wróżki. Ale ma świadomość „obcości” i wiarę, że to się odmieni, bo przecież, po każdą księżniczkę w bajce, zjawia się królewicz. I, kiedy pojawia się Shrek, jest przekonana, że to on. Ale, kiedy okazuje się, że jest on tylko posłańcem, który ma dostarczyć ją do właściwych rąk, przeżywa rozczarowanie. Zamiast romantycznego rycerza, przybywa oschły i gburowaty typ, na dodatek… zielony. Ale Fiona, kryje w sobie tajemnicę, która w pewien sposób, łączy ich oboje. Ta jej „obcość”, wyraża się w słowach przepowiedni:

„Za dnia, pięknością, w nocy zaś szkaradą…”. 

A może: 
„Za dnia szkaradą, w nocy zaś pięknością… „ ?

Jak by to nie było,to, w całej pełni, rzutuje na jej życie. Ale, jak większość zaczarowanych księżniczek, wierzy, że ten jedyny, ten wybrany, zdejmie z niej czar i będzie… „normalna”.
Zastanawiające dla mnie jest, że My, ludzie, widzimy „normalność”, tylko w jeden, określony sposób, a wszystko, co odbiega od tego, jest „nienormalne”. Nie dopuszczamy do siebie nawet myśli, że może być inaczej, a nawet, jeżeli przemknie nam to przez myśl, to gdzieś na boku, po cichu, najczęściej tak, by nikt przypadkiem się o tym nie dowiedział. 
Potrafimy nawet, w sposób głośny i zdecydowany, wyrażać niechęć wobec „nienormalności”, sami będąc… „nienormalni” ! Czyż to nie dziwne ? Mam podać przykład może ? Bardzo proszę. Np. instytucja kościoła, która piętnuje innych, sama będąc przeświadczona, o swojej doskonałości i... normalności. Drastyczny ? Myślę, że nie. Ale i pośród zwykłych ludzi, TEŻ wielu takich jest. Mówią jedno, a czynią drugie. Czy zatem, zakłamanie, jest powszechne ? No jest !!! Kłamiemy, bo inni, też kłamią. Okłamujemy siebie samych, na dodatek, w wielu sprawach, a kiedy ktoś zwróci nam uwagę, że tak jest, obraza i oburzenie. Tylko o co ? O prawdę ?
Problem w tym, że my nie wierzymy, w prawdy. Bo prawda, najczęściej boli i kiedy nas dotyka, odbijamy piłeczkę od siebie, możliwie mocno, tak by inni też poczuli.

Myślę sobie, że mimo wszystko, przykład ze Shrekiem i Fioną, ubawił Was tylko. Na zasadzie, to przecież tylko bajka. To nie jest przecież życie ! Ale ja Wam odpowiem inaczej ! Tak, to jest bajka, głupia, czy mądra, nie mnie to oceniać, ale śmieszna na pewno. I wszystko byłoby w porządku, gdyby…? No właśnie. Gdyby nie prosty fakt, czy też moje pytanie :

Ilu, czy ile, jest takich Shreków i Fion, obok NAS ???!!!

I, chociaż pragną też, spokojnie pożyć, mieć rodziny, dzieci, czy też swój święty spokój, My, ci „normalni”, robimy wszystko, by tak nie było ?! Potrafimy być upierdliwi, do granic możliwości, by zniszczyć, zdeptać, rozszarpać „inność”… innych.
Kiedy jest nam źle, chcemy, by wszystkim obok, też tak było.
Kiedy jesteśmy szczęśliwi, drażni nas, że inni nie są.
Prawdziwe, perpetuum mobile !!! Nie uważacie ?!
Po prostu, katastrofa z tym naszym życiem. Wciąż nie potrafimy oderwać się, od siebie samych, a wymagamy tego, od innych. Jak coś nie jest powszechne, to jest złe. Jeżeli ktoś potrafi siebie samego obronić i wykreować, to cała reszta zazdrości, a już na pewno, będzie chciała zrobić wszystko, by takiego kogoś, zdewaluować.
Czego, nie ma w NAS, co nie pozwala nam, też się wybić ?!
Mamy wszystko, co potrzeba, a jednak nie potrafimy ?! Może oprócz jednego… Chęci. Chcenia. Nie, chciejstwa. Ale, CHCENIA !!! Tak mało jest w nas tego chcenia.
Dlatego myślę, że ja sam, też jestem „obcym” i cieszy mnie niezmiernie ten fakt ! Choć pewności tutaj nie mam, muszę przyznać. Bo, może ja, jestem „normalny”, tylko, wydziwiam za bardzo ? jedno jest pewne, że we mnie, są ogromne pokłady CHCENIA. A to, pozwala mi na to, żeby być szczęśliwym, tak po prostu, a nie dla czegoś, czy po coś, czy, z jakieś powodu.
 Nie jest w sumie ważne, czy jestem „obcym” , czy też nie. Naszą kwestią, pozostaje wciąż pytanie, ilu jest Shreków, czy Fion ? A może, inaczej zadam to pytanie. Ile w Nas, ludziach, jest ze Shreka, czy z Fiony ? Bo może każdy z nas przyzna, że na pewnym etapie, czuł się zielony i… wyobcowany ?!..."

Pozdrawiam Was. :)



czwartek, 29 marca 2018

Dlaczego ?

Pragniemy wiary, uśmiercając boga...
Przybity na krzyżu, umrze z naszej woli.
Wyznaczona mu, ta niezwykła droga,
miała nas oswobodzić ?! Wyzwolić ?!

Stało się inaczej, widząc jego cierpienie
i jego wiarę, w swoje przeznaczenie,
a my od tej pory, niewolnikami jego.
Trzeba było śmierci ? Dlaczego ???

Czy żywy Bóg, byłby złem ?
Może, ktoś, w swojej wyobraźni,
widział jego zastępy, kroczące wśród ziem
i zrozumiał, że lepsze w tym wszystkim, jest miejsce kaźni.

Mówimy, że to Judasz, a to, też jest człowiek
i nie gardzimy, gdy nam płacą,
nie zastanawiając się czasem, mówiąc sobie,
przez wiarę w Boga, ludzie tracą.

Kto wie, jak potoczyłby się los ludzkości,
gdyby Jezus poprowadził swoje zastępy ?
Ale, gdy zmartwychwstał i, te jego strzępy,
poszły w świat, nie dały nam światłości.

Wciąż jesteśmy zakłamani, bez wiary, w zbawienie.
Niby oświeceni, ale tylko cienie,
widać, gdy rzucamy coś, w imię Boga,
bojąc się, że czeka nas, taka sama... droga.

                                                            sż
 


sobota, 24 marca 2018

Zadumnie :)

Wiem, słonce coraz wyżej
 i coraz później zachodzi
czujemy sie młodo,
chociaż już nie młodzi
i tak lata lecą, rok do roku,
 chciałoby się więcej, trochę,
bo cóż to nam szkodzi.
Zorza  czasem zaświeci,
nie dziwne zjawisko,
tu gdzie, zdawać by się mogło,
dziwne jest wszystko.
Bo skały, bo ludzie,
bo wciąż narzekanie,
tylko, czy w naszym kraju,
ktoś tyle dostaje ?
Nie mówię o pieniądzach,
bo to powszedniość tutaj
i tylko dodatek,
 do spokojnego życia,
bez kłótni, bez głupich gadek.
Ajednak, jak to my,
wciąż z pretensjami,
że nie tak że inaczej, że...
nie wiemy sami,
czego chcemy naprawdę,
zyjąc wciąz dla chwili...
zastanówcie się ludzie,
zastanówcie się mili,
czy warto kruszyć kopie, o coś, czego nie ma ?
Tu, życie, to zupełnie inny schemat.

Pozdrawiam :)

Fan :)

sobota, 10 marca 2018

Witam po przerwie :)

Witajcie blogowicze, Ci, których znam i Ci, których może poznam. Na razie tu jestem. Na jak długo, nie wiem ?
Obecny czas, jest bardzo dla mnie intensywny i to, sprawia, że brakuje mi ,czasu. A czasem, po prostu zmęczenie, lenistwo, czyli wymówki, by nic nie robić po prostu.